Zawsze lubiłam jeść surową aronię. Nie była dla mnie za cierpka ani za kwaśna, ale ja w ogóle mam inne smaki niż reszta rodziny.
Do słoja powrzucałam to co znalazłam na ogródku:
- dojrzałe owoce aronii
- jabłka
- brzoskwinie
- koniczynę czerwoną
- oregano
- nawłoć
Zalałam woda wymieszaną z kilkoma łyżkami ksylitolu i zostawiłam na 2 dni w ciepłym miejscu. Gdy owoce puściły sok, przerzuciłam wszystko do gara, dodałam kolo szklanki daktyli i gotowałam do rozpadu owoców. Gdy masa wystygła, przetarłam ją przez sitko, zblendowałam, przełożyłam do słoiczków i pasteryzowałam 10 minut. A z resztek oczywiście herbatka bo szkoda wyrzucić takie dobro.
Mus wyszedł słodki, pełen aromatu owocowego - z wyczuwalną nutą aronii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz