Pamiętacie wcześniejszy post odnośnie wykorzystania nawłoci?
Śliwki
słabo puszczały sok, więc na 3 dzień ich męczarni w słoju, przerzuciłam
wszystko do garnka, zalałam wodą tak by przykryła zawartość, dodałam 3
łodygi rabarbaru, 4 cm kawałek imbiru starty na tarce, pęczek bazylii
fioletowej
i kilka gałązek mięty.
Gotowałam do rozpadu śliwek i rabarbaru, po czym przetarłam przez sito.
Masa była bardzo słodka, więc dodałam sok z i limonki i pół cytryny. Zmiksowałam wszystko w blenderze na gładki krem.
Sok z mirabelek podzieliłam na 2 części. Jedna powędrowała do słoików na zimę, a 2 do nalewki mirabelkowej.
Tak pysznego soku w życiu nie piłam. Musicie zrobić, póki są jeszcze śliwki.
Resztki, które zostały na sitku zawierały jeszcze sporo soku, więc co dało się z nich zrobić?
Oczywiście wykorzystać - do herbaty - z nawłoci, pokrzywy i
oregano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz